Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski
752
BLOG

Problem zła i krokodyl

Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski Kultura Obserwuj notkę 25

Problem zła i krokodyl

 

Holokaust, umierające z głodu dzieci w Somalii, brak przyszłości milionów, pasożytnicze szczęście jednostek, wojny, gwałty, śmierć w męczarniach. Dlaczego Bóg nie położy temu kresu? Oto pytanie, które stanowi istotę „problemu zła”.

Tradycyjne rozumienie Boga uczy nas, że jest On:

1)   1. Wszechwiedzący

2)   2. Wszechmocny

3)   3. Dobry i pragnący Dobra.

Z powyższych założeń możemy wyciągnąć następujące wnioski

1)   1. Bóg wie, że się dzieje zło

2)   2. Jest w stanie je zlikwidować

3)   3. Pragnie je zlikwidować.

A jednak zło istnieje. W obliczu dziejącego się zła musimy zanegować któryś z powyższych punktów i uznać, że

1)   1. Bóg nie dostrzega zła, albo

2)   2. Bóg nie potrafi zlikwidować zła, albo

3)   3. Bóg dopuszcza zło

Powyższe wnioski są jednak sprzeczne z założeniami wyjściowymi, dlatego pojawia się jeszcze wniosek:

4)   4. Bóg nie istnieje

Wierzący, w obliczu widocznej sprzeczności, koncentrują się na wyjaśnieniu genezy zła. Twierdzą, że zło ma swą przyczynę poza wolą Boga, istnieje „do czasu”, kiedyś zniknie w ogóle, a obecnie istnieją bardzo poważne powody, dla których Bóg dopuszcza zło. Takim powodem jest np. szacunek dla wolnej woli. Ateiści oczywiście istnienie zła traktują jako „dowód na nieistnienie Boga”.

Po II wojnie światowej, wobec niewyobrażalnych potworności jakich dopuściły się hitlerowskie Niemcy, wielu teologów chrześcijańskich i żydowskich uznało, że „w obliczu Holokaustu wiara w Boga nie jest już możliwa”.

Czy Bóg powinien był zabić Hitlera?

Wydaje się, że Bóg mógł łatwo zapobiec okropnościom Holokaustu, zbrodniom niemieckim na Słowianach i wszelkim innym cierpieniom, jakich doświadczyły miliony ludzi. Wystarczyło zabić Hitlera, kiedy ten jeszcze był dzieckiem. Przecież Bóg jest wszechwiedzący i wiedział, że to dziecko wyrośnie na potwora.

Łatwo jednak spostrzec, że zabicie Hitlera nie polepszyłoby świata. Hitler, podziwiany i wielbiony przez tłumy, został wybrany na kanclerza Niemiec w demokratycznych wyborach, własnymi rękami nie zamordował ani jednego Żyda, nikogo nie zamordował. On tylko podżegał do zbrodni i nienawiści, a tysiące wykonawców ochoczo znajdowały się same.

To może Bóg powinien zabić więcej ludzi? Kogo? Tych, którzy głosują na „hitlerów”? Tych, którzy pożądając narkotyków i płatnego seksu sprawiają, że istnieje mafia? Tych, którzy tworzą popyt na bezmyślną, pustą rozrywkę, która ogłupia świat? Tych, którzy bałwochwalczo wielbią pieniądz, a bliźnich traktują jak rzeczy? Niewiernych? Nieuczciwych? Kłamliwych? Wszystkich??

Człowiek osądza Boga

Cierpimy, gdyż krzywdzą nas inni ludzie, cierpimy, gdyż krzywdzimy się sami, cierpimy na skutek chorób, katastrof, kataklizmów. Dlaczego? Czy to jest sprawiedliwe?

Pytanie o „sprawiedliwość Boga” jest tematem Księgi Hioba, jednej z najstarszych, a jednocześnie najpiękniejszych ksiąg natchnionych.

Oto, w skrócie, „fabuła” Księgi Hioba.

Szatan oskarża Hioba przed Bogiem, że jego pobożność nie jest autentyczna. Hiob opływa w dostatki, cieszy się ludzką miłością i szacunkiem. Owszem, wielbi Boga, ale czy jego religijność nie ma charakteru „coś za coś”? Ja Cię, Boże, wielbię, a Ty mi za to zsyłasz dostatki. Czy to jest autentyczna, bezpośrednia więź? Czy Hiob nie traktuje Boga jako narzędzia do osiągnięcia „ważniejszego” celu, jakim jest dobrobyt?

W odpowiedzi na te zarzuty Bóg pozwala szatanowi działać. I oto na Hioba spadają nieszczęścia. Na skutek rabunków i katastrof traci rodzinę i cały majątek. Ciężko zapada na zdrowiu.

Dlaczego? Na tym pytaniu koncentruje się lamentujący i rozpaczający Hiob. Dlaczego stracił majątek? Dlaczego ludzie odwrócili się od niego? Dlaczego ci, którzy kiedyś zazdrościli jego psiarczykom, teraz z niego szydzą? Przecież Hiob postępował sprawiedliwie, nie grzeszył, przestrzegał przykazań. Wokół jest tylu ludzi bezbożnych, którzy cieszą się nieuczciwie zdobytym bogactwem i pozycją społeczną, a akurat Hiob, który zawsze postępował uczciwie, cierpi ból i poniżenie.

Przyjaciele Hioba, którzy przyszli go pocieszyć, próbują dociec przyczyn nieszczęścia i znaleźć wyjście z sytuacji. Widocznie ciężko zgrzeszyłeś, więc Bóg cię ukarał – mówią do Hioba. Teraz przebłagaj Boga, a znów będzie ci się wiodło. Hiob nie chce uznać takiego rozumowania. Uważa, że nie popełnił grzechu, wskazuje przykłady bezbożników, którym się doskonale powodzi, zarzuca Bogu niesprawiedliwość.

Krokodyl zamiast odpowiedzi

Wreszcie lamentującemu Hiobowi ukazuje się Bóg. Ale nie odpowiada na żadne pytanie. Mówi o Ziemi, Kosmosie, wskazuje na swoje stworzenia, które są dziwne, pozornie bezcelowe, a przecież piękne, na strusia, hipopotama i krokodyla. Przyjaciele Hioba dowiadują się, w jak głębokiej ignorancji tkwili traktując pobożność jako środek do materialnego sukcesu, zakładając, że działanie Boga można zrozumieć, osądzić, wykorzystać do własnych celów.

A co na to Hiob? Już nie porównuje się z innymi ludźmi, nie lamentuje za straconym majątkiem i pozycją społeczną. Obecność Boga jest wszystkim, Obecność Boga wystarczy, Hiob jest kompletny. Niczego nie potrzebuje. Dotąd rozważał pojęcie „Bóg”, rozważał formuły filozoficzne, formuły etyczne. Teraz nie potrzebuje już pojęć i formuł.

Mówi: Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię. Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele.

Hiob wyzwolił się z rozpaczy, powrócił do życia i stopniowo odzyskał, a nawet powiększył majątek. Ale do szczęścia nie było mu to już konieczne. Bez majątku byłby tak samo szczęśliwy. Mając Boga, miał wszystko.

 

 

 

 

 

 

 

 

https://twitter.com/Blaszkowski_

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura