Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski
483
BLOG

Dwa zgromadzenia w jednym miejscu nielegalne?

Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski Polityka Obserwuj notkę 8

 

Warszawski Ratusz zaproponował dokonanie zmian w Prawie o zgromadzeniach poprzez m. in. „zakazanie przeprowadzania dwóch zgromadzeń w jednym miejscu i czasie”. Z podobną inicjatywą wystąpił już kiedyś, a mianowicie w 1997 roku, Prezydent Miasta Łodzi. Było to skutkiem tego, że urzędnicy miejscy i policja nie potrafili poradzić sobie z organizowanymi jednocześnie manifestacjami SLD oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów.  W tamtej sprawie występowałem jako adwokat. Wtedy udało mi się przekonać zarówno sądy jak i Radę Miasta, że propozycja zmian nie tylko prowadzi do naruszenia podstawowych wolności obywatelskich, ale jest zupełnie niepotrzebna.

Przypomnę stan faktyczny.

1)     W 1996 roku Krzysztof Kwiatkowski (dziś Minister Sprawiedliwości, a wtedy student prawa UŁ) zorganizował kontrmanifestację przeciwko SLD przed Urzędem Wojewódzkim w Łodzi. Kontrmanifestacja została zakazana, a odwołanie od decyzji Prezydenta Miasta oddalił Wojewoda. Jednak organy te nie zachowały terminów z art. 9 ustawy „prawo o zgromadzeniach”, więc studenci pod Urząd Wojewódzki mimo wszystko przyszli. W efekcie Krzysztofowi Kwiatkowskiemu postawiono zarzut popełnienia wykroczenia. W tym momencie studenci zwrócili się do mnie o pomoc prawną, przekonani, że to organy państwowe i samorządowe łamią prawo, a nie oni. Podzieliłem ich pogląd i sprawę przyjąłem. W efekcie:

a)     Sąd karny uniewinnił Krzysztofa Kwiatkowskiego od zarzutu popełnienia wykroczenia.

b)     Sąd administracyjny uznał, że decyzja zakazująca przeprowadzenia kontrmanifestacji była nieważna

2)     1 Maja 1997 roku Leszek Miller, ówczesny Wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych, planował odbyć wiec z członkami OPZZ  na Starym Rynku w Łodzi. Studenci zaplanowali kontrmanifestację. Zgłosili zamiar odbycia zgromadzenia zgodnie z ustawą, a mnie poprosili o „bycie w pogotowiu” na wypadek, gdyby była potrzebna pomoc prawna. Niestety była potrzebna. Kiedy studenci próbowali wejść na Stary Rynek, wtedy policja zatrzymała 11 osób spośród nich, w tym Krzysztofa Kwiatkowskiego. Doszło do chaotycznych przepychanek, podczas których m. In. policja omyłkowo pobiła relacjonujących wydarzenie dziennikarzy. Stanowisko zarówno Policji jak i Prezydenta Miasta opierało się na założeniu, że nie mogą się odbywać dwa zgromadzenia w tym samym czasie i miejscu, gdyż stanowi to „potencjalne zagrożenie”. Zdaniem władz dwie grupy ludzi o przeciwstawnych poglądach zgromadzone w tym samym miejscu już stanowią zagrożenie. Sądy nie podzieliły stanowiska urzędników. W efekcie:

a)     Wniosłem zażalenie na zatrzymanie, a sąd karny uznał zatrzymanie za bezpodstawne i Krzysztofa Kwiatkowskiego i pozostałych zatrzymanych zwolniono.

b)      Wystąpiłem do Sądu Okręgowego o zasądzenie na rzecz studentów od Skarbu Państwa symbolicznej złotówki odszkodowania za bezpodstawne zatrzymanie. Sprawę wygraliśmy.

3)     Prezydent Miasta widząc, że przegrywa wszystkie sprawy w sądach, wystąpił z propozycją dokonania zmian w prawie zmierzających do tego, aby zakazać organizowania dwóch zgromadzeń w jednym miejscu. Doprowadził do podjęcia stosownej uchwały Rady Miasta. Stanowczo sprzeciwiłem się tej uchwale. Argumentowałem oczywiście, że nie można uchylać ani zmieniać ustaw uchwałami Rady Miejskiej. Poza argumentami formalnymi w sprawie tej odbyła się wtedy również dyskusja merytoryczna.

a)     Prezydent Łodzi, Pan Marek Czekalski argumentował, że zgromadzenie w jednym miejscu i czasie ludzi o przeciwstawnych poglądach stanowi potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa i dlatego takich zgromadzeń należy prewencyjnie zakazać.

b)     Ja argumentowałem, że prawo do kontr-demonstracji jest jednym z podstawowych praw obywatelskich. Ludzie mają prawo zamanifestować swój sprzeciw wobec głoszenia jakichś poglądów. Manifestacja i kont-manifestacja to nie chaos i bałagan, który zawraca głowę urzędnikom, ale właśnie wolność obywatelska, która polega na tym, że można głosić publicznie różne poglądy, albo się tym poglądom sprzeciwiać. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to:

- policja może prewencyjnie oddzielić dwie grupy, policja jest od tego, aby chronić obywateli

- przewodniczący zgromadzenia może wzywać policję na pomoc, jeśli dzieje się coś złego.

- przewodniczący może zgromadzenie rozwiązać, jeśli utraci nad nim kontrolę i wtedy wkracza policja na zasadach ogólnych

- przedstawiciel gminy może zgromadzenie rozwiązać, jeśli jego uczestnicy naruszają prawo, a współpraca przewodniczącego zgromadzenia z policją jest niewystarczająca

- obecne przepisy są wystarczające, wystarczy aby znali je i stosowali: przewodniczący zgromadzenia, przedstawiciel gminy i policja.

4)  W 1998 i 1999 roku odbyły się równolegle manifestacje i kontr-manifestacje SLD i NZS. Tym razem policja interweniowała wyłącznie „na obrzeżach” manifestacji, gdzie jakieś grupy prowokatorów próbowały wszcząć zamieszki. Odbywało się to przy stałym kontakcie między przewodniczącym zgromadzenia i policją.

Podsumowując

Rozumiem władze Warszawy. Jak władze żadnego innego miasta mają kłopot z demonstracjami, które odbywają się tu szczególnie często. Jednak próba wprowadzenia ustawowego zakazu przeprowadzania dwóch zgromadzeń w jednym miejscu i czasie jest próbą ułatwienia sobie pracy kosztem podstawowych wolności obywatelskich. Obecne prawo jest wystarczające dla zapewnienia porządku i bezpieczeństwa.

Zakaz odbywania dwóch zgromadzeń w jednym miejscu byłby, moim zdaniem, sprzeczny z Konstytucją – Art. 57 Konstytucji w związku z art. 31 ust 3 Konstytucji.

Zgodnie z obecnym prawem obowiązki mają zarówno Organizator zgromadzenia, jak i Policja i Gmina. Współpraca między tymi podmiotami jest konieczna i powinna być egzekwowana. To, że podczas zgromadzeń mogą wystąpić zamieszki, nie jest wystarczającym powodem, aby obywateli pozbawić ich praw. Należy starannie odróżniać organizatorów i uczestników zgromadzeń od różnej maści zadymiarzy i prowokatorów przed którymi państwo ma chronić obywateli. Także podczas zgromadzeń.

Mam również wątpliwości, co do zgłaszanego żądania wprowadzenia zakazu zakrywania twarzy podczas demonstracji. Taki zakaz jest zrozumiały podczas imprez masowych. Imprezy te nie odbywają się w celach politycznych. Kto zakrywa twarz i nie che być rozpoznany, robi to, aby bezpiecznie „dymić”. Jednak podczas zgromadzeń politycznych sprawa ma się inaczej. Ten, kto zakrywa twarz, może np. nie chcieć być rozpoznany, aby uniknąć potem represji z powodów politycznych.




https://twitter.com/Blaszkowski_

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka