Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski
1390
BLOG

Sędzia we własnej sprawie

Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski Polityka Obserwuj notkę 20

Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Nemo iudex in sua res. Ta naczelna zasada prawa znana jest wszelkim, jako tako cywilizowanym, ludom. Prawdopodobnie znana jest też intuicyjnie ludom dzikim. Bez tej zasady nie może bowiem na dłuższą metę funkcjonować żadna wspólnota.

Sporu cywilnego między dwoma osobami nie może rozstrzygać jedna z tych osób. Byłby to absurd. Podobnie nie może sądzić lub prowadzić śledztwa w sprawie karnej osoba, na którą w tej sprawie pada cień podejrzenia.

Zasadę "nemo iudex in sua res" za moich czasów poznawali studenci pierwszego roku prawa wraz z trzema pozostałymi zasadami stanowiącymi fundament wszelkiej cywilizacji (umów się dotrzymuje, nie można przekazać więcej praw niż się posiada, prawo wstecz nie sięga). Na wyższych latach poznaje się przepisy szczegółowe, pamiętając jednak, że nigdy nie mogą być one sprzeczne z owymi zasadami naczelnymi.

Gdyby zaś przepisów szczegółowych zabrakło to i tak nikt nie postąpi sprzecznie z naczelnymi zasadami prawa. Są one euklidesowymi aksjomatami wszelkiego porządku.

W sprawie katastrofy w Smoleńsku doszło jednak do pogwałcenia tej, wydawałoby się, dla wszystkich oczywistej zasady, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.

Część polskiej, a także światowej, opinii publicznej spekuluje na temat odpowiedzialności Rosji za tę katastrofę. Spekulacje dotyczą zarówno potencjalnej winy nieumyślnej administracji rosyjskiej - bałaganu, błędów, zaniedbań, jak i nawet winy umyślnej - zamachu.

Sprawę rozstrzygnie śledztwo prowadzone pod kierunkiem premiera Putina. Premier Putin rozstrzygnie więc sprawę własną. A przecież nemo iudex...

Jakiekolwiek ustalenia takiego śledztwa będą mogły być kwestionowane. Zasada "nemo iudex.." obowiązuje bowiem dlatego, że werdykty jakie ludzie wydają we własnych sprawch Z ZASADY UWAŻAMY ZA NIEWIARYGODNE.

Oczekujemy więc na ustalenia strony rosyjskiej, które z góry możemy przewidzieć (winni Polacy lub przypadek) oraz protesty części polskiej opinii publicznej, która rosyjskigo werdyktu nie uzna, gdyż został on wydany przez zainteresowanych, w sprawie własnej.

Prawo międzynarodowe nie stoi na przeszkodzie temu, aby przyczyny katastrofy badała komisja wspólna, albo nawet żeby śledztwo powierzyć stronie trzeciej. Takie zachowanie spowodowałoby uznanie ustaleń śledztwa przez CAŁOŚĆ opinii publicznej.

Wybrano jednak wariant dwóch równoległych śledztw, z tym że tylko strona rosyjska dysponuje dowodami, ocenia je i weryfikuje, a więc wykonuje faktyczne czynności śledcze. Strona polska będzie mogła ocenić czy materiał przedstawiony przez Rosjan jest logicznie spójny, nigdy natomiast nie będzie mogła ustalić czy jest zbudowany na całości dowodów.

Starzeję się juz i z przykrością obserwuję jak cały dorobek prawa, które odbudowywało się pod koniec lat 80-tych, idzie w kąt, a wyroki wydawane są przez media, z pobudek politycznych, zgodnie z poglądami opiniujących, a nie zgodnie z zasadmi prawa, gwarancjami, czy zdrowym rozsądkiem.

W "sprawie smoleńskiej" to upolitycznienie prawa poszło jednak, moim zdaniem, za daleko. Jedni ogłosili winę Prezydenta, nie mając cienia dowodu. Inni snują hipotezy zamachu, również nie mając dowodów.

Czy poznamy kiedyś prawdę? Dzięki złamaniu zasady "nemo iudex..." nigdy. Nigdy w formie dowodów i ustaleń pewnych.

Zostaliśmy skazani na wieczny polityczny magiel.

 

 

 

 

 

https://twitter.com/Blaszkowski_

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka